Był na szczycie. Miał wszystko. Wydawało się, że lepiej być nie może. Miłość, którą go obdarowała, uskrzydliła go jeszcze bardziej sprawiając, że raz po raz znajdował się na podium kolejnych konkursów Pucharu Świata. Robił to wszystko dla niej. Nie wyobrażał sobie, aby którykolwiek z jego skoków tak po prostu odpuścić podczas gdy ona była na trybunach. Zawsze chciał, aby była z niego dumna.
Wiosna. Koniec sezonu, początek nadrabiania zaległości w ostatniej klasie liceum. Zawód skoczka łączył się z ciągłymi nieobecnościami oraz brakami w nauce. Oczywiście w Szkole Mistrzostwa Sportowego normalne były wyjazdy na konkursy, lecz w przypadku Michaela, który brał udział także w Pucharach Kontynentalnych, nauczyciele przestali pamiętać, że Austriak w ogóle uczęszcza do tej szkoły. W tym roku Michael miał zdawać testy, które przesądzą o tym, czy dostanie się na Akademię Wychowania Fizycznego w Wiedniu. Ogromnie chciał mieć jakiekolwiek wykształcenie, które mogłoby mu się przydać po zakończeniu kariery. Niestety, patrzenie w daleką przyszłość w tym zawodzie jest nieuniknione. Trzeba się zabezpieczyć, aby nie skończyć z długami i zatraceniem w uzależnieniach. Michael wybrał wychowanie fizyczne, bo przecież to sprawiało mu największą przyjemność.
Pierwszy tydzień w szkole był męczarnią. Austriak nie mógł się przyzwyczaić do codziennego wczesnego wstawania oraz do tego, że zaraz po szkole musiał iść na trening. Miał w nawyku chodzenie dwa dni do szkoły a resztę tygodnia spędzał na skoczni.
Największe trudności sprawiała mu matematyka, która była przedmiotem obowiązkowym na testach. Doskonale radził sobie z językami czy geografią, jednak nie mógł pojąć złożonych obliczeń oraz wykresów. Była to dla niego czarna magia.
- Hayboeck - nauczycielka wymówiła jego nazwisko sprawdzając obecność.
- Obecny - odparł spotykając się z zaskoczeniem kobiety. Ta popatrzyła się na niego uważnie, z lekkim zdziwieniem.
- Nareszcie nasza gwiazda raczyła pojawić się na lekcji matematyki. Brawa, panie Hayboeck - powiedziała ironicznie.
Kobieta była w średnim wieku, nosiła okulary, które ciągle zsuwały jej się na czubek nosa. Mogło się mieć wrażenie, że codziennie ubiera się tak samo: długa spódnica, biała koszula oraz sweterek zapięty pod szyję. Niestety, wygląd zdradzał także jej charakter. Była znana jako jedna z najsurowszych nauczycielek w liceum. Nie obchodziło ją to, że była to szkoła z ukierunkowaniem dla sportowców. Na jej lekcjach siedzieli normalni uczniowie.
W klasie nastała chwila ciszy. Nauczycielka wlepiła swój wzrok w skoczka oczekując na to, aż spróbuje się wytłumaczyć. Michael siedział w ławce zaciskając pięści ze złości. Nienawidził, kiedy ktoś czepiał się go bez powodu. Nigdy nie był typem buntownika, zawsze starał się mieć jak najlepsze oceny. Był ambitny, co owocowało w jego skokach. Czasami potrafił zostawać po treningach i kilka godzin poprawiać mankamenty, które wytykał mu trener a następnie bez odpoczynku uczyć się na sprawdziany. Nie wyobrażał sobie zaniedbania obowiązków szkolnych, ponieważ miał świadomość, że przez odpuszczanie sobie nauki może stracić szansę na spełnianie marzeń.
W tamtym momencie nie znalazł żadnej wymówki. Nauczycielka miała rację. W marcu kalendarz konkursów jest najbardziej napięty. Przez konkursy w Skandynawii, praktycznie przez dwa tygodnie jest się w trasie. Można odetchnąć dopiero po zakończeniu w Planicy. Następnie dochodzi kwestia odpoczynku. Mięśnie muszą mieć czas na regenerację po tak intensywnej pracy. Michael postanowił pojechać do domu w Linz. Stęsknił się za rodziną, nie widział ich miesiąc. Przy okazji mógł odpocząć.
Powrót do szkoły zaplanował na początek kwietnia. Uzgodnił wszystko z trenerem, który zajmował się usprawiedliwieniami. Niestety, dla tej kobiety nie istniało coś takiego jak usprawiedliwienie nieobecności.
Nic nie odpowiadał. Czuł jak robi się czerwony na twarzy, jednak nie spuszczał wzroku z nauczycielki. W klasie panowała grobowa cisza. W tej grupie znajdowało się także kilka chłopaków, którzy razem z nim balowali w Planicy m.in. Thomas Diethart, lecz on nie uczestniczył w konkursach w Skandynawii dzięki czemu pojawiał się w szkole.
Skoczkowi zaczęło robić się wstyd. Przez cały miesiąc nie zaprzątał sobie głowy nauką, skupiał się na dobrych skokach. Była jeszcze jedna kwestia, która nie dawała mu spokoju. Ta kwestia nosiła imię Claudia. Niska brunetka o czekoladowych oczach. Była biegaczką narciarską i chodziła do tej samej klasy. W tamtym momencie patrzyła się na niego i widziała jak z zakłopotania nie może nic powiedzieć. Kątem oka spoglądał na nią a kiedy wyczuł jej wzrok na sobie, jego policzki przybrały jeszcze intensywniejszej, purpurowej barwy. Musiał wreszcie coś powiedzieć, aby nie wyjść na totalną sierotę.
- Myślałem, że trener wszystko wyjaśnił z panią profesor – palnął.
Zdjęła okulary ze swojego spiczastego nosa i uważnie na niego spojrzała.
- Będziesz się musiał nieźle natrudzić, aby wyjść z tej szkoły z oceną wyższą niż dopuszczającą – powiedziała i spuściła wzrok na dziennik sprawiając wrażenie, że uczeń o nazwisku Hayboeck jest jej zupełnie obojętny. Następnie przeszła do lekcji a Michael nie zapamiętał z niej ani jednego choćby działania matematycznego. Upokorzyła go, w dodatku przy całej klasie. I przy niej...
Myślami wciąż wracał do Vikersund, które odwiedził 2 tygodnie wcześniej i zajął w konkursie bardzo dobre 5 miejsce*. Najwyższe jak do tej pory. Chciał znów poczuć na twarzy ostry, lecz przyjemny chłód wiatru, który napotykał za każdym razem kiedy skakał na mamutach. Tęsknił za chłopakami, za adrenaliną wiążącą się z konkurowaniem z najlepszymi i za tym wspaniałym uczuciem kiedy był w powietrzu. Nic nie było w stanie mu tego zastąpić i dać mu większą radość. Może poza nią...
Znów na nią spoglądał. Robił to odruchowo a kiedy wreszcie się na tym łapał, opuszczał wzrok zawstydzony. Nigdy nie rozglądał się jakoś szczególnie za dziewczynami. Owszem, interesowały go, lecz nie traktował ich jak rzecz i nie komentował wyglądu. Czekał po prostu aż „to coś” spadnie na niego jak grom z jasnego nieba i się doczekał.
Claudia była idealna. Miała długie, ciemne włosy co było rzadkością w Austrii, gdyż dziewczyny zazwyczaj były blondynkami a jeśli nie, to farbowały się na jaśniejszy kolor. Claudia postępowała wbrew stereotypom. Była po prostu sobą. Ćwiczyła biegi narciarskie z powodzeniem. Już w młodym wieku zajmowała miejsca na podium startując w konkursach, w których uczestniczyły najlepsze biegaczki na świecie.
Siedziała dwie ławki przed Michaelem, ubrana w dżinsy i bordowy dres z kapturem. Uważnie słuchała nauczycielki a następnie ze skupieniem rozwiązywała zadania w zeszycie.
Uwielbiał patrzyć na nią w takim stanie. Była typowym umysłem ścisłym i bez problemu dostawała najwyższe oceny. Poza tym uczestniczyła w olimpiadach. Nie, nie była kujonem. Po prostu robiła to co kochała.
Co czuła ona sama? Do końca nie wiedziała. Lubiła Michaela, może nawet nabardziej niż innych kolegów, lecz nie potrafiła w tamtym momencie jasno sprecyzować swoich uczuć do Austriaka.
Michaela z zamyślenia wyrwał dzwonek. Złapał szybko za ramię plecaka i ruszył ku drzwiom, jednak zatrzymał go głos, który tak pragnął usłyszeć.
- Michael – zawołała Claudia w sposób, który przyprawił chłopaka o dreszcze.
Odwrócił się powtarzając w głowie, aby nie palnąć jakiejś głupoty. Stała naprzeciwko niego i spoglądała na jego twarz swoimi czekoladowymi oczami. Była o wiele niższa. W rękach trzymała kilka książek.
- Pomyślałam sobie, że jeśli byś chciał, to mogę ci pomóc nadrobić materiał, który przerabialiśmy kiedy byłeś w Skandynawii – zaczęła, uśmiechając się w najpiękniejszy dla Michaela sposób.
Podrapał się po potylicy a następnie odruchowo przeczestał palcami swoje blond włosy. Musiał najpierw przetrawić co powiedziała do niego brunetka a następnie w miarę składnie odpowiedzieć.
- Szczerze mówiąc taka propozycja to dla mnie jak gwiazdka z nieba – uśmiechnął się nerwowo.
- To świetnie! Mógłbyś przychodzić do mnie po lekcjach?
Nie dość, że zaproponowała pomóc, to w dodatku zaprosiła go do domu. „Czy ja śnię?” zapytał się w myślach Michael.
- Pewnie, będę czekać pod twoją szafką – powiedział w końcu szczerząc się do dziewczyny jak idiota.
- Do zobaczenia, Michael – odparła, znów wymawiając jego imię w sposób magiczny. Odeszła a on jeszcze przez kilka minut stał w klasie szczerząc się do siebie. W końcu jego mózg rozkazał nogom iść i z największym uśmiechem pod słońcem przemieścił się do klasy biologicznej.
Chcę się zastanowić na tym, co czujesz tam u góry. Czy Cię boli. Mam nadzieję, że kiedyś poznam odpowiedź.
Och, moja droga. Jestem w totalnej rozsypce. Nie mogę się pozbierać. Gregor mówi "Bądź mężczyzną". Czyli tęsknota za ukochaną uwłacza mojej płci?
Jest okropnie. W każdej sekundzie mojego życia myślę o Tobie. Myślę o tych wszystkich cudownych chwilach, które razem przeżyliśmy. O nieprzespanych nocach, kiedy do rana rozmawialiśmy pod blaskiem księżyca. Kiedy mogłem Cię zamknąć w swoich ramionach i przez kilka godzin wpatrywać się w Ciebie śpiącą. O tych konkursach, w których dedykowałem Ci każdy metr mojego skoku, a Ty patrzyłaś na mnie z trybun i byłaś ze mnie taka dumna...
Chciałbym znów dawać Ci powód do dumy. Chciałbym, abyś patrząc na mnie z góry myślała "Brawo, Michael!". Nie potrafię. Nie umiem podnieść się dołka. Nie umiem przy każdym wspomnieniu o Tobie powstrzymać łzy. Czuję, że Cię zawodzę. Wybacz mi.
Twój Michael
____________________________________________
Cześć! Czy ktoś jeszcze pamięta to opowiadanie? Mam nadzieję, że jednak tak :) 6 miesięcy mi zeszło zanim zdecydowałam się opublikować 1 rozdział. Uznałam, że to opowiadanie wymaga pewnej dojrzałości, której mi w tamtym czasie jeszcze brakowało. Te 6 miesięcy zmieniło mnie jako pisarkę i postaram się dostarczyć moim opowiadaniem jak najwięcej emocji. Wybaczcie jeśli nie jest idealnie. Powiedzcie co mam poprawić. Czekam na Wasze opinie i odczucia. Pozdrawiam.