środa, 2 grudnia 2015

3 - Odnajdź mnie


Wyszedł na zewnątrz. Po raz pierwszy odkąd się tam przeprowadził. Jedzenia miał dosyć sporo, spokojnie mógł przespać kolejne kilka dni, lecz on nie mógł usiedzieć na miejscu, zamknięty w czterech ścianach.
Stanął na werandzie trzymając ręce w kieszeniach dresowych spodni. Na głowie miał czapkę z daszkiem, założoną przodem do tyłu, a na nosie ciemne okulary. Ramiona okrył starą kurtką reprezentacyjną z flagą Austrii na piersi, którą nosił jeszcze za czasów startów w zawodach Pucharu Kontynentalnego. Był gotowy, aby wyjść do ludzi.
Szedł spokojnym krokiem ku małemu ryneczkowi. Miasto było skromne, kilka sklepów, restauracja, stacja paliw, dosłownie tyle. Populacja również nie powalała. Ledwie 200 osób żyło w tym kameralnym miasteczku zwanym Undredal, położonym na fiordach Norwegii.
Pomimo ubogiej liczby ludności i małym zaopatrzeniu jeśli chodzi o sklepy i miejsca rozrywki, wioska charakteryzowała się cudowną fauną i florą. Niedaleko domu Michaela znajdował się mały port, gdzie można było przyjść, usiąść i po prostu popatrzeć na malownicze krajobrazy.
Zaraz po przyjeździe, czyli jakieś dwa tygodnie wcześniej, Michael postanowił się rozglądnąć. Jednak nie skończyło się to szczęśliwie. Zapadał zmrok a on zgubił się w jednym z lasów niedaleko portu. Biorąc pod uwagę jego ówczesny stan, czyli bliski załamania nerwowego, blondyn zraził się do schadzek. Jednak te dwa tygodnie odosobnienia zrobiły swoje. Przez bite 14 dni leżał w łóżku i myślał. Myślał o niej. O jej cudownych czarnych włosach. O jej wielkich zielonych oczach. O jej wyrazistych kościach policzkowych. I o tym, że już jej z nim nie ma.
Wbrew pozorom, taka odsiadka była mu potrzebna. Musiał na chwilę zostawić sławę i karierę w tyle, aby się zregenerować. Dlatego wybrał tak małe miasteczko, wręcz odludzie. Tam nikt go nie znał, nie prosił o autograf, nie wypytywał o przyszłość, która w tamtym momencie była dla niego jedną wielką niewiadomą. Kochał swoich fanów i uwielbiał zdobywać kolejne trofea, ale w tamtym momencie były to ostatnie rzeczy na jakie miał ochotę.
Dotarł do jedynego sklepu jaki znajdował się w Undredal. Chociaż tyle, że jest duży, pomyślał. Wziął wózek i powędrował do pierwszych półek.
Wziął do ręki coś co kształtem przypominało torebkę płatków owsianych, jednak na opakowaniu widniał napis "salt" w języku angielskim, co oznaczało, że mają smak solny.
Blondyn z konsternacją na twarzy poszukał etykiety, jednak zorientował się, że jest tylko w języku norweskim.
Emigracja już do tej pory była dla niego trudna, chociaż miał swoje jedzenie, przedmioty codziennego użytku, jednak i jego zapasy kiedyś musiały się skończyć. Mydło czy szampon norweski mógł znieść, ale jeśli chodzi o jedzenie? Co to, to nie!
- Solone płatki? - powiedział sam do siebie.
- Przepraszam - usłyszał głos mówiący po angielsku za jego plecami - Może w czymś pomóc?
Odwrócił się gwałtownie. Ujrzał blondynkę w sportowych ubraniach trzymającą w ręku koszyk z zakupami. Michael nie był zbyt wielkich rozmiarów jeśli chodzi o wzrost, ale dziewczyna stojąca przed nim była jeszcze niższa! Patrzyła na niego swoimi szarymi oczami i uśmiechała się nieśmiało.
Skoczka zamurowało. Tak dawno nie miał kontaktu z człowiekiem, a co dopiero płci przeciwnej! Zaczął się denerwować i o mało co nie upuścił płatków. Odchrząknął ukrywając zakłopotanie.
- Jeśli potrzebowałbym pomocy, to wezwałbym którąś ze sprzedawczyń, a teraz przepraszam - wybełkotał i prawie biegnąc odszedł do innego działu.
Dziewczyna jedynie zmarszczyła czoło i patrzyła jak Michael potykając się o własne nogi pcha wózek w stronę pieczywa.
- Cudzoziemiec - napomknęła jakaś kobieta.
- Zna go pani? - zagadnęła blondynka.
- Sprowadził się tutaj niedawno z Austrii do domu niedaleko mnie. Podobno sportowiec. Załamał się chłopak i teraz jak mi to powiedziano: "musi odnaleźć siebie". Było tu parę takich z jego rodziny. Prosili mnie, żebym do niego zaglądała od czasu do czasu - mówiła robiąc zatroskaną minę - Przez całe dwa tygodnie nie wychodził z domu. Biedaczyna.
Dziewczyna cały czas obserwowała blondyna. Był dosyć nieporadny. Nie rozumiał norweskiego, a większość z produktów było wyrobem krajowym. Zauważyła jak dziwi się na widok ceny, która dla obcokrajowców mogła wydawać się kosmiczna a dla mieszkańców była zupełnie normalna.
- Nie wie pani co mu się stało?
- Nic mi nie powiedziano, ale skoro sportowiec, to pewnie nie poradził sobie z presją, czy coś takiego. Nawet nie wiem co trenuje.
- Wcale nie wygląda na sportowca - zamyśliła się szarooka - Jak pani myśli, mogłabym do niego wpaść, może się coś dowiedzieć?
- Oj dziecko, nie zaprzątaj sobie nim głowy. Pobędzie, wydobrzeje i wyjedzie. A potem zapomni - zakończyła rozmowę i odeszła do kasy.
Pomimo prób zniechęcenia ze strony kobiety, Ann, bo tak miała na imię blondynka, zafascynował niebieskooki. Nie mógł być starszy, najwyżej dwadzieścia parę lat. Zaintrygowała ją jego tajemniczość. Pojawił się praktycznie znikąd i skrywał swoją historię. Historię, którą ona musiała za wszelką cenę poznać.

Piątek. Dzień przed konkursem. Polska. Zimna i śnieżna Polska. Tym razem na zawody Michael zabrał nie tylko ciepły koc, ale także najdoskonalszą istotę jaką kiedykolwiek posiadał. Claudię.
Dziewczyna nie mogła znieść więcej opowieści o Polakach, ich zwyczajach i cudownej atmosferze na konkursach. Chciała wreszcie przeżyć to na własnej skórze.
Już kilka miesięcy wcześniej zaplanowała wszystko. Ułożyła kalendarz swoich zawodów tak, aby akurat ten styczniowy weekend mieć wolny. Michael musiał przyznać, że jeśli chodzi o organizację, jego dziewczyna była mistrzynią. Sam by nawet nie pomyślał o tych wszystkich rzeczach, jakie ona zdołała załatwić kilka miesięcy wcześniej.
Z młodszych zawodników trener wziął także Thomasa Dietharta i zaczynającego rywalizację Simona Greiderera, który miał zaledwie 16 lat, podczas gdy reszta kończyła 19.
Siedzieli w czwórkę w jednym z pokoi i zastanawiali się jak spędzić ten wieczór. Dziewczyna z blondynem siedzieli obok siebie na jednym łóżku opierając się o ścianę. Thomas usadowił się na fotelu a Simon bez oporów położył się na podłodze.
- Dlaczego nie uprzedziliście mnie, że jest tutaj tak cholernie zimno?! - zapytała Claudia z udawanym wyrzutem. 
- Właściwie to uprzedzaliśmy - odparował Diethart.
- Och, zamknij się - naskoczyła na niego. 
Podczas tych 6 miesięcy związku Michael nauczył się jednej rzeczy o charakterze swojej dziewczyny. Miała duży temperament. Początkowo stwarza pozory grzecznej i ułożonej dziewczyny, ale kiedy się już otworzy, okazuje się, że wcale nie jest aniołkiem. Jeśli chodzi o to, była całkowitym przeciwieństwem blondyna, ale jemu wcale to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Claudia umiała walczyć o swoje i dała sobą pomiatać. Imponowało mu to.
- Wiem co pomogłoby nam się ogrzać - zagadał Simon.
Cała trójka popatrzyła na niego z odrazą. Wszyscy pomyśleli o jednym, gdyż mieli trochę więcej lat i w końcu w ich towarzystwie znajdowała się jedna dziewczyna. Chłopak zmarszczył brwi.
- Nie o to mi chodzi, zboczuchy.
- Szkoda - powiedział zrezygnowany szturchając Claudię.
- Thomas, jesteś obleśny - stwierdziła, jednak w głębi skarciła się za to, że w pierwszej sekundzie pomyślała dokładnie o tym samym co Austriak.
- Miałem na myśli procenty. Dużo procentów.
- Podoba mi się ten chłopak! - zawołał z zadowoleniem Diethart i klasnął dłońmi.
- Pragnę wam przypomnieć, że jutro mamy konkurs - zaczął Michael obejmując Claudię w pasie - Ja już mam swojego misia do przytulania kiedy mi zimno. Wam też radzę znaleźć - cmoknął dziewczynę w szyję.
- Pierdolenie o Szopenie - podsumował Thomas - Idziemy po wódkę.
- W sumie to nie taki zły pomysł... - stwierdziła Claudia.
- Widzę, że mamy ochotniczkę na wyprawę do sklepu. No to idziemy we dwójkę. Ubieraj się.
Michaelowi nie spodobał się ten pomysł, wręcz poczuł ukłucie zazdrości. Nie mógł pozwolić, aby ta napalona świnka poszła z jego dziewczyną do sklepu. W nocy. Kiedy jest ciemno. I pusto.
- Dobra, ja z tobą pójdę - blondyn zerwał się na nogi i zaczął ubierać kurtkę. Dziewczyna zrobiła to samo i wyszli z hotelu.
Powietrze było mroźne i dookoła leżał puchowy śnieg. Do najbliższego sklepu było parę minut drogi. Michael wziął rękę Claudii i schował ją do swojej kieszeni. Dziewczyna uśmiechnęła się i przywarła ramieniem do jego ciałem. Nie spieszyli się. Nawet fakt, że temperatura powietrza wynosiła nie więcej niż -15 stopni im nie przeszkadzał. Szli i delektowali się swoją obecnością oraz ciszą panującą w Zakopanem. Od czasu do czasu przejechało pojedynczy samochód, ale oni nawet nie zwrócili na niego uwagi, pogrążeni w rozmyślaniach.
Doszli do supermarketu. Nagle Claudię dopadł pewien pomysł...
- Umiesz jakieś słowa po polsku? - zapytała Michaela.
- Tylko te nieocenzurowane - zachichotał. 
Weszli do sklepu i skierowali się ku alkoholom. Okazało się, że aby zakupić trunek, trzeba najpierw poprosić sprzedawcę, aby podał. 
- Ja się tym zajmę - zapewniła i podeszła do kasy - Zień dobri, wódke - powiedziała łamiąc sobie przy tym język.
- Słucham? - zapytał ekspedienta.
Michael stał obok i udawał, że zastanawia się nad wyborem chipsów. W rzeczywistości próbował powstrzymać zbliżającą się falę napadu śmiechu. Claudia mówiąca po polsku to najśmieszniejsza Claudia, jaką kiedykolwiek udało mu się zobaczyć.
- Chce wódke - powtórzyła.
- A słowo "proszę" panna zna? - zapytał. Mężczyzna był w wieku około 40 lat i widocznie nie miał nastroju do żartów.
- Nie - odpowiedziała, chociaż nie miała pojęcia o co pyta ją mężczyzna - Wódke.
Michael widział, że sprzedawca powoli traci cierpliwość, jednak miał wrażenie, że Claudia tego nie zauważyła i dalej brnęła w swoją nieudolną polszczyznę.
- Dowód proszę - powiedział stanowczo - Albo zawołam policję.
- Polizei? - zapytała dziewczyna i nagle zdała sobie sprawę, że jej żart nie został dobrze odebrany przez mężczyznę.
Michael musiał zareagować.
- Musimy już iść, przepraszam - powiedział po angielsku i szybko wyprowadził oszołomioną brunetkę.
Znajdowali się na zewnątrz, stanęli naprzeciwko siebie, mieli grobowo poważne miny. Patrzyli się na siebie przez chwilę przerażeni, aby następnie wybuchnąć niepohamowanym śmiechem, wręcz rykiem!
- Gdybyś tylko siebie słyszała... - powiedział w końcu Michael obejmując dziewczynę z boku w talii i przysuwając ją do siebie - Wyglądałaś przesłodko powtarzając tak niewinnie "wódka".
Zielonooka wtuliła głowę w tors blondyna. Zaczął prószyć puchowy śnieg. Kierowali się ku hotelowi, szli spacerem. Nigdzie im się nie spieszyło. Przez całą drogę mieli namalowany uśmiech na ustach i powtarzali zdania, które znają po polsku. Na chwilę zapomnieli gdzie są i po co przyjechali. Byli po prostu parą zakochanych, którzy spacerowali ulicami Zakopanego, wtuleni w siebie, cieszący się swoim towarzystwem. Choć raz mogli poczuć się normalnie, jak chłopak i dziewczyna, którzy nie są idealni, ale dla których obecność drugiego jest czymś najważniejszym na świecie, a nie jak para sportowców, którym nie pozwala się na uczucia w rywalizacji i którzy zostali zaprogramowani, aby wygrywać.



Jestem tutaj. Zupełnie sam. Bez nikogo. Nawet w najgorszych snach nie spodziewałem się, że samotność może być moim największym utrapieniem. Jestem bez ciebie.
Nie potrafię niczego dobrze zrobić. Do nikogo się odezwać. Czuję się jak wyrzutek. Jestem nietutejszy, widzę, jak inni mnie postrzegają. Jak intruza.
Emigracja była dla mnie czymś normalnym do tej pory. Wyjeżdżasz, zaczynasz nowe życie, czasem wracasz. Teraz wiem, że byłem w błędzie. To wszystko nie jest tak proste jakby się wydawało. Jest trudne. Bo nie ma tutaj ciebie.
Spróbuję tutaj kogoś znaleźć. Kogoś z kim mógłbym porozmawiać i kto nie wiedziałby kim naprawdę jestem. To wydaje się niemożliwe, jednak mam nadzieję, że ktoś mnie odnajdzie. Że ty mnie odnajdziesz.

Twój Michael



_______________________________

Nie wiem co powiedzieć. Od sierpnia od czasu do czasu wchodziłam na tego bloga i byłam przygotowana na krytykę, bardzo ostrą krytykę. Jednak Wy zamiast tego cały czas chwalicie moją twórczość chociaż odstępy między kolejnymi rozdziałami są niczym zbrodnia. Nie mam słów, żeby wyrazić to jak bardzo jestem Wam wdzięczna ♥ 
Rozdział napisałam kilka tygodni temu, ale miałam jakąś wewnętrzną blokadę co do publikacji. Bałam się, że mało Was tutaj zostanie, ponieważ ostatnio mało co czytam, komentuję. Jednak zdecydowałam się dla tych czytelniczek, które będą zawsze. 
Czekam z niecierpliwością na Wasze opinie i odczucia. Nie chcę wyznaczać daty kolejnego rozdziału. W święta postaram się znaleźć czas.
Zostawiajcie linki w spamie, kiedy tylko znajduję wolną chwilę, nadrabiam ile mogę.
Jesteście wspaniałe ♥

Pozdrawiam!

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

2 - Bądź przy mnie

Siedział na drewnianym krześle na drewnianej werandzie swojego drewnianego domu. Śmieszne, że chociaż całkowicie zmienił miejsce zamieszkania, dom, w którym mieszkał jeszcze bardziej przypominał mu o Claudii. Nigdy nie była w Norwegii, ale zawsze chciała tam pojechać. Jej marzeniem było zamieszkać w drewnianym domu, siedzieć na drewnianym krześle na drewnianej werandzie. Obiecał jej, że kiedyś rzucą wszystko i wyprowadzą się, aby zacząć życie po swojemu.


Przekroczył próg jej mieszkania. Już trzeci raz w tym tygodniu. Korki z matmy nie wymagały aż tak częstych spotkań, jednak oni chcieli. Dobrze czuli się w swoim towarzystwie, ba! To za mało powiedziane!
Uwielbiał kiedy wytężała umysł nad zadaniem matematycznym i kiedy na jej czole pojawiała się delikatna zmarszczka. Jej czekoladowe oczy nabierały intensywniejszej barwy. Michael czasem nawet zauważał gęsią skórkę na jej ciele, ale czy faktycznie była spowodowana rozwiązywaniem zadań z matematyki?
Siedzieli na podłodze w jej pokoju a wokół nich porozrzucane było tysiące kartek i podręczników. Claudia chciała wytłumaczyć Michaelowi trygonometrię, ale trafiła na wyjątkowo trudny przypadek. Znów wpadła w trans. Nachyliła się nad kartką i zagryzła dolną wargę. Kosmyk włosów mimowolnie opadł na jej twarz. Michael natychmiast zareagował i odruchowo założył go za ucho brunetki. Przeniosła oczy na jego twarz. Momentalnie nabrała czerwonej barwy i nieśmiało się uśmiechnęła.
Te kilka sekund kiedy się na siebie patrzyli mijały jak wieczność. Wieczność, której żadne z nich nie chciało przerywać.
Właśnie wtedy zdała sobie sprawę kim tak naprawdę jest dla niej Austriak. Nie czuła się przy nim jak przy normalnym koledze z klasy. W obecności Michaela często się zapominała, chodziła z głową w chmurach. Często łapała się na rozmyślaniu o jego cudownych niebieskich oczach i bujnej blond czuprynie. Także w jego obecności.
Chwilę przerwał skoczek, dotykając placami grzbietu dłoni Claudii. Dziewczyna wzdrygnęła się lekko czując jakby przez jej ciało przechodził przyjemny prąd. Znów na jej twarzy pojawił się nieznaczny uśmiech. Spuściła wzrok na swoją dłoń, która spoczywała w rękach chłopaka. Ten z kolei cały czas na nią patrzył. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Była taka piękna kiedy się peszyła... Miał wrażenie, że widzi wokół niej magiczną aurę rozjaśniającą jej twarz i sprawiająca, że była jeszcze cudowniejsza.
Starał się zapamiętać każdy szczegół. Każdy pieprzyk, każdy pieg, każdą lekką zmarszczkę, każdy dołeczek... Nawet krótkie, niepomalowane rzęsy dodawały uroku jej wielkim brązowym oczom. Nawet najmniejsza rysa na twarzy Claudii sprawiała, że Michael zakochiwał się w niej coraz bardziej i bardziej.
Wreszcie postanowił to zrobić. Nie czuł ani chwili zawahania. Był pewny swego. Marzył o tym odkąd ją poznał. Chciał poznać smak jej pełnych ust.
Powoli nachylił się nad dziewczyną, która widząc zamiary Austriaka podniosła głowę i pozwoliła omotać się oceanicznej głębi jego tęczówek. Wreszcie poczuła jego wargi, tak delikatne i rozkoszne, że żadna inna przyjemność nie była w stanie zastąpić tej chwili czułości. Blondyn powoli kierował swoją dłoń ku twarzy Claudii. Kiedy jej dotknął, każda, najmniejsza cząstka ciała dziewczyny zaczęła drgać a serce wydawało się, że chciało wyskoczyć z piersi.
Trwali tak dosłownie przez kilka sekund, które dla nich były nieskończonością. Czuli się jakby świat na chwilę się zatrzymał. Jakby poza nimi, nie istniało nic.



Na świecie znajduje się 149 tysięcy kilometrów kwadratowych powierzchni ziemi. Na każdej powierzchni istnieją setki państw, które są wyznaczone przez granice. Każde państwo ma swoją stolicę. Wielką, piękną, popularną wśród turystów, obfitą w populację. A ja często leżę na łóżku w moim luksusowym domu na peryferiach Oslo, gapię się w sufit i myślami wracam do Mittertreffling. Naszego Mittertreffling, którego wtedy tak nienawidziliśmy, lecz z perspektywy czasu dalibyśmy sobie rękę uciąć, aby tam wrócić. Gdzie oprócz nas nie istniał nikt inny.
Teraz siedzę na jakimś głupim krześle na głupiej werandzie w głupim domu na obrzeżach Oslo i chciałbym, abyś była tu ze mną, chociaż wiem, że to niemożliwe.
Claudio, gdziekolwiek teraz się znajdujesz, jeśli się znajdujesz, bądź przy mnie. Tak jak sobie obiecaliśmy. Na dobre i na złe.


Twój Michael





______________________________________

Witam! Rozdział nieco krótszy, miał być dłuższy, ale postanowiłam resztę napisać w następnym :) Dziękuję za wszystkie komentarze pomimo tak długiej przerwy, jesteście cudowne! ♥

Jak Wam się podoba relacja Claudii i Michaela?

Pozdrawiam x

Uwaga, uwaga! Mała reklama!
Jeśli miałybyście kilka wolnych minut, serdecznie zapraszam na mojego flickr na który co chwilę dodaję zdjęcia, które robiłam w Wiśle na LGP 2015 i nie tylko :) Konto ----> misia_4

niedziela, 9 sierpnia 2015

1 - Wybacz mi

Był na szczycie. Miał wszystko. Wydawało się, że lepiej być nie może. Miłość, którą go obdarowała, uskrzydliła go jeszcze bardziej sprawiając, że raz po raz znajdował się na podium kolejnych konkursów Pucharu Świata. Robił to wszystko dla niej. Nie wyobrażał sobie, aby którykolwiek z jego skoków tak po prostu odpuścić podczas gdy ona była na trybunach. Zawsze chciał, aby była z niego dumna.

Wiosna. Koniec sezonu, początek nadrabiania zaległości w ostatniej klasie liceum. Zawód skoczka łączył się z ciągłymi nieobecnościami oraz brakami w nauce. Oczywiście w Szkole Mistrzostwa Sportowego normalne były wyjazdy na konkursy, lecz w przypadku Michaela, który brał udział także w Pucharach Kontynentalnych, nauczyciele przestali pamiętać, że Austriak w ogóle uczęszcza do tej szkoły. W tym roku Michael miał zdawać testy, które przesądzą o tym, czy dostanie się na Akademię Wychowania Fizycznego w Wiedniu. Ogromnie chciał mieć jakiekolwiek wykształcenie, które mogłoby mu się przydać po zakończeniu kariery. Niestety, patrzenie w daleką przyszłość w tym zawodzie jest nieuniknione. Trzeba się zabezpieczyć, aby nie skończyć z długami i zatraceniem w uzależnieniach. Michael wybrał wychowanie fizyczne, bo przecież to sprawiało mu największą przyjemność.
Pierwszy tydzień w szkole był męczarnią. Austriak nie mógł się przyzwyczaić do codziennego wczesnego wstawania oraz do tego, że zaraz po szkole musiał iść na trening. Miał w nawyku chodzenie dwa dni do szkoły a resztę tygodnia spędzał na skoczni.
Największe trudności sprawiała mu matematyka, która była przedmiotem obowiązkowym na testach. Doskonale radził sobie z językami czy geografią, jednak nie mógł pojąć złożonych obliczeń oraz wykresów. Była to dla niego czarna magia.
- Hayboeck - nauczycielka wymówiła jego nazwisko sprawdzając obecność.
- Obecny - odparł spotykając się z zaskoczeniem kobiety. Ta popatrzyła się na niego uważnie, z lekkim zdziwieniem.
- Nareszcie nasza gwiazda raczyła pojawić się na lekcji matematyki. Brawa, panie Hayboeck - powiedziała ironicznie.
Kobieta była w średnim wieku, nosiła okulary, które ciągle zsuwały jej się na czubek nosa. Mogło się mieć wrażenie, że codziennie ubiera się tak samo: długa spódnica, biała koszula oraz sweterek zapięty pod szyję. Niestety, wygląd zdradzał także jej charakter. Była znana jako jedna z najsurowszych nauczycielek w liceum. Nie obchodziło ją to, że była to szkoła z ukierunkowaniem dla sportowców. Na jej lekcjach siedzieli normalni uczniowie.
W klasie nastała chwila ciszy. Nauczycielka wlepiła swój wzrok w skoczka oczekując na to, aż spróbuje się wytłumaczyć. Michael siedział w ławce zaciskając pięści ze złości. Nienawidził, kiedy ktoś czepiał się go bez powodu. Nigdy nie był typem buntownika, zawsze starał się mieć jak najlepsze oceny. Był ambitny, co owocowało w jego skokach. Czasami potrafił zostawać po treningach i kilka godzin poprawiać mankamenty, które wytykał mu trener a następnie bez odpoczynku uczyć się na sprawdziany. Nie wyobrażał sobie zaniedbania obowiązków szkolnych, ponieważ miał świadomość, że przez odpuszczanie sobie nauki może stracić szansę na spełnianie marzeń.
W tamtym momencie nie znalazł żadnej wymówki. Nauczycielka miała rację. W marcu kalendarz konkursów jest najbardziej napięty. Przez konkursy w Skandynawii, praktycznie przez dwa tygodnie jest się w trasie. Można odetchnąć dopiero po zakończeniu w Planicy. Następnie dochodzi kwestia odpoczynku. Mięśnie muszą mieć czas na regenerację po tak intensywnej pracy. Michael postanowił pojechać do domu w Linz. Stęsknił się za rodziną, nie widział ich miesiąc. Przy okazji mógł odpocząć.
Powrót do szkoły zaplanował na początek kwietnia. Uzgodnił wszystko z trenerem, który zajmował się usprawiedliwieniami. Niestety, dla tej kobiety nie istniało coś takiego jak usprawiedliwienie nieobecności.
Nic nie odpowiadał. Czuł jak robi się czerwony na twarzy, jednak nie spuszczał wzroku z nauczycielki. W klasie panowała grobowa cisza. W tej grupie znajdowało się także kilka chłopaków, którzy razem z nim balowali w Planicy m.in. Thomas Diethart, lecz on nie uczestniczył w konkursach w Skandynawii dzięki czemu pojawiał się w szkole.
Skoczkowi zaczęło robić się wstyd. Przez cały miesiąc nie zaprzątał sobie głowy nauką, skupiał się na dobrych skokach. Była jeszcze jedna kwestia, która nie dawała mu spokoju. Ta kwestia nosiła imię Claudia. Niska brunetka o czekoladowych oczach. Była biegaczką narciarską i chodziła do tej samej klasy. W tamtym momencie patrzyła się na niego i widziała jak z zakłopotania nie może nic powiedzieć. Kątem oka spoglądał na nią a kiedy wyczuł jej wzrok na sobie, jego policzki przybrały jeszcze intensywniejszej, purpurowej barwy. Musiał wreszcie coś powiedzieć, aby nie wyjść na totalną sierotę.
- Myślałem, że trener wszystko wyjaśnił z panią profesor – palnął.
Zdjęła okulary ze swojego spiczastego nosa i uważnie na niego spojrzała.
- Będziesz się musiał nieźle natrudzić, aby wyjść z tej szkoły z  oceną wyższą niż dopuszczającą – powiedziała i spuściła wzrok na dziennik sprawiając wrażenie, że uczeń o nazwisku Hayboeck jest jej zupełnie obojętny. Następnie przeszła do lekcji a Michael nie zapamiętał z niej ani jednego choćby działania matematycznego. Upokorzyła go, w dodatku przy całej klasie. I przy niej...
Myślami wciąż wracał do Vikersund, które odwiedził 2 tygodnie wcześniej i zajął w konkursie bardzo dobre 5 miejsce*. Najwyższe jak do tej pory. Chciał znów poczuć na twarzy ostry, lecz przyjemny chłód wiatru, który napotykał za każdym razem kiedy skakał na mamutach. Tęsknił za chłopakami, za adrenaliną wiążącą się z konkurowaniem z najlepszymi i za tym wspaniałym uczuciem kiedy był w powietrzu. Nic nie było w stanie mu tego zastąpić i dać mu większą radość. Może poza nią...
Znów na nią spoglądał. Robił to odruchowo a kiedy wreszcie się na tym łapał, opuszczał wzrok zawstydzony. Nigdy nie rozglądał się jakoś szczególnie za dziewczynami. Owszem, interesowały go, lecz nie traktował ich jak rzecz i nie komentował wyglądu. Czekał po prostu aż „to coś” spadnie na niego jak grom z jasnego nieba i się doczekał.
Claudia była idealna. Miała długie, ciemne włosy co było rzadkością w Austrii, gdyż dziewczyny zazwyczaj były blondynkami a jeśli nie, to farbowały się na jaśniejszy kolor. Claudia postępowała wbrew stereotypom. Była po prostu sobą. Ćwiczyła biegi narciarskie z powodzeniem. Już w młodym wieku zajmowała miejsca na podium startując w konkursach, w których uczestniczyły najlepsze biegaczki na świecie.
Siedziała dwie ławki przed Michaelem, ubrana w dżinsy i bordowy dres z kapturem. Uważnie słuchała nauczycielki a następnie ze skupieniem rozwiązywała zadania w zeszycie.
Uwielbiał patrzyć na nią w takim stanie. Była typowym umysłem ścisłym i bez problemu dostawała najwyższe oceny. Poza tym uczestniczyła w olimpiadach. Nie, nie była kujonem. Po prostu robiła to co kochała.
Co czuła ona sama? Do końca nie wiedziała. Lubiła Michaela, może nawet nabardziej niż innych kolegów, lecz nie potrafiła w tamtym momencie jasno sprecyzować swoich uczuć do Austriaka.
Michaela z zamyślenia wyrwał dzwonek. Złapał szybko za ramię plecaka i ruszył ku drzwiom, jednak zatrzymał go głos, który tak pragnął usłyszeć.
- Michael – zawołała Claudia w sposób, który przyprawił chłopaka o dreszcze.
Odwrócił się powtarzając w głowie, aby nie palnąć jakiejś głupoty. Stała naprzeciwko niego i spoglądała na jego twarz swoimi czekoladowymi oczami. Była o wiele niższa. W rękach trzymała kilka książek.
- Pomyślałam sobie, że jeśli byś chciał, to mogę ci pomóc nadrobić materiał, który przerabialiśmy kiedy byłeś w Skandynawii – zaczęła, uśmiechając się w najpiękniejszy dla Michaela sposób.
Podrapał się po potylicy a następnie odruchowo przeczestał palcami swoje blond włosy. Musiał najpierw przetrawić co powiedziała do niego brunetka a następnie w miarę składnie odpowiedzieć.
- Szczerze mówiąc taka propozycja to dla mnie jak gwiazdka z nieba – uśmiechnął się nerwowo.
- To świetnie! Mógłbyś przychodzić do mnie po lekcjach?
Nie dość, że zaproponowała pomóc, to w dodatku zaprosiła go do domu. „Czy ja śnię?” zapytał się w myślach Michael.
- Pewnie, będę czekać pod twoją szafką – powiedział w końcu szczerząc się do dziewczyny jak idiota.
- Do zobaczenia, Michael – odparła, znów wymawiając jego imię w sposób magiczny. Odeszła a on jeszcze przez kilka minut stał w klasie szczerząc się do siebie. W końcu jego mózg rozkazał nogom iść i z największym uśmiechem pod słońcem przemieścił się do klasy biologicznej.


Chcę się zastanowić na tym, co czujesz tam u góry. Czy Cię boli. Mam nadzieję, że kiedyś poznam odpowiedź.
Och, moja droga. Jestem w totalnej rozsypce. Nie mogę się pozbierać. Gregor mówi "Bądź mężczyzną". Czyli tęsknota za ukochaną uwłacza mojej płci?
Jest okropnie. W każdej sekundzie mojego życia myślę o Tobie. Myślę o tych wszystkich cudownych chwilach, które razem przeżyliśmy. O nieprzespanych nocach, kiedy do rana rozmawialiśmy pod blaskiem księżyca. Kiedy mogłem Cię zamknąć w swoich ramionach i przez kilka godzin wpatrywać się w Ciebie śpiącą. O tych konkursach, w których dedykowałem Ci każdy metr mojego skoku, a Ty patrzyłaś na mnie z trybun i byłaś ze mnie taka dumna...
Chciałbym znów dawać Ci powód do dumy. Chciałbym, abyś patrząc na mnie z góry myślała "Brawo, Michael!". Nie potrafię. Nie umiem podnieść się dołka. Nie umiem przy każdym wspomnieniu o Tobie powstrzymać łzy. Czuję, że Cię zawodzę. Wybacz mi.

Twój Michael



____________________________________________

Cześć! Czy ktoś jeszcze pamięta to opowiadanie? Mam nadzieję, że jednak tak :) 6 miesięcy mi zeszło zanim zdecydowałam się opublikować 1 rozdział. Uznałam, że to opowiadanie wymaga pewnej dojrzałości, której mi w tamtym czasie jeszcze brakowało. Te 6 miesięcy zmieniło mnie jako pisarkę i postaram się dostarczyć moim opowiadaniem jak najwięcej emocji. Wybaczcie jeśli nie jest idealnie. Powiedzcie co mam poprawić. Czekam na Wasze opinie i odczucia. Pozdrawiam.

wtorek, 17 lutego 2015

Prolog


"Darling, for you to feel this sad
You must have once felt so happy
And you will find that feeling again
And it will be beautiful"



11.09.2014

Zostawiam to miejsce. Wyjeżdżam.
Wyjeżdżam, aby o Tobie zapomnieć. Aby nauczyć się żyć bez Ciebie. Aby przestać Cię kochać...
Nie wiem, czy to co robię jest słuszne. Wciąż nie może do mnie to wszystko dotrzeć. Jednego dnia spełniam marzenia, zdobywam najważniejsze trofea a następnego tracę wszystko. Tracę Ciebie.
Wiem, że nigdy tego nie przeczytasz. Wiem, że nigdy nie wyślesz mi odpowiedzi. Wiem, że to, co było nie wróci.
Pozostały mi wspomnienia, których będę się trzymał oraz nadzieja. Nadzieja, że pewnego dnia będziemy tam szczęśliwi. Tym razem na zawsze.

Twój Michael

_________________


witam! troszkę się popłakałam planując bloga, więc nie mogło być inaczej. dziś oddaję do Waszej opinii prolog. 1 rozdział zaraz po opublikowaniu nowego na Danielu
liczę, że Wam się podoba :*


ps. kolory zdjęć w Bohaterach nie są przypadkowe :)